Wyszukaj tematycznie:

30 sie 2010

Wiosenna retrospekcja.

Kwiat wiśni kojarzy mi się z wiosną lub...Japonią oraz bardzo udanymi serwetkami ;)
Wdzięczne i trafiające w gust prace można za pomocą kwiatu tegoż wyczarować i jest to lubiany motyw :) Przypadł do gustu mojej przyjaciółce i tak powstało kilka pracek... ;)
Przedstawiam część drugą i ostatnią kompletu dla przyjaciółki mamy :) a w międzyczasie wytwarzam kolejne wytworki :) które będę obwieszczać na bieżąco :)
Ogólnie na brak weny narzekać nie mogę, muza zagościła, jednak na brak czasu pomarudzę chętnie...
Nie mniej jednak, ile mogę zrobić - robię :)







20 sie 2010

Kompletnie w odsłonie pierwszej!

Nie mam czasu, na nic, dosłownie. Tylko przeglądam Wasze blogi i robię coś dalej. Decou pali mi się w rękach, razem z małżem mym, jakoś wiatr w żagle złapaliśmy, zamówienia się posypały i tylko obfocić zdążę i na kompa zrzucić. Zatem - zaczynajmy - coś Wam pokażę :)

Jakiś czas temu dostałam zlecenie na komplet decoupage'owy dla mamy mojej przyjaciółki, po kolei, na różne okazje - Dzień Mamy, imieniny, urodziny :) I tak powstał właśnie komplecik z kwiatem wiśni ;)
Przyjaciółka moja ukochała sobie z mamą ten motyw, spękania jednoskładnikowe, reliefy oraz ciemny kolor bejcy :)

Zatem zabrałam się do dzieła (dawno to już było, przedmioty stoją już dawno w domku właścicielki ;) ). Ciemne, mieszane bejce z kasztana, redwood'a oraz kalwadosa (mam sporo bejc, ale nie wiem czemu, zawsze muszę mieszać, choć ociupinę - taki konik chyba mój ;) ). Tło to emalia akrylowa kremowo-beżowa oraz krak ;) i wisienki (kwiat oczywiście ;D ). Cieniowane przez męża mojego zdolnego patyną olejną, którą sobie ukochaliśmy straszelnie. I relief z użyciem masy szpachlowej, też przecierany patyną :) I takiż to motyw przewodni kompletu :)

A z news'ów wartych świeczki, jak najbardziej, jest to, iż mąż mój wygrzebał jakiś czas temu jakieś tam informacje o pirografii w drewnie i się facet zafascynował. Postanowiliśmy więc zainwestować w takie urządzonko:


Jest nieprzeciętnie fajny, gorrrrący i ponętny :) oraz wenotwórczy :) wszystko chciałoby się spirografować ;D
Niedługo zaprezentuję dzieła popełnione, a są według mnie bardzo ciekawe :) Wypala głównie mój małż, ja tylko się pobawiłam chwilę, ale ta bestia dobra się w tym robi ;)

A komplet zaczynam prezentować od herbaciarki z naturalnym sosnowym, nielakierowanym środkiem, aby móc trzymać w tym herbaty sypane :) oczywiście CDN ;)







2 sie 2010

KICI, KICI - bądźmy nieprzyzwoici! ;)

Niedawno właśnie gdzieś zobaczyłam ten tekst, którym tak soczyście utytułowałam wpis i nie mogłam się powstrzymać, aby go nie użyć :D
A że ogólnie wpis i koci lekko i o nieprzyzwoitości będzie, zatem pasuje niemal idealnie :D

Z wakacyjnych wypraw - byłam z rodzinką odpocząć dni kilka pod gruszą u babci Małża mego - koło malowniczego Janowca i Puław, z rodzinką naszą całą :) A następnie wyprawiłam się jednodobowo do Iwonicza Zdroju! :D 250km od mojego Lublina :)  (w jedną stronę busem jechałam - busiarze jeżdżą nieprzyzwoicie szybko i jak z ziemniakami, a przecież nawet ziemniakom jakaś cześć się należy :P ) A pojechałam w celu odebrania rodzicielki mej z sanatorium :D Przyjechałam po 12:00 jednego popołudnia, a następnego dnia przyjechał do nas Małż i zabrał nas siamochodem do domku :) Dodam tylko, że miałam odpocząć, odsapnąć za radą męża i w sumie tak się stało - tak lało, że nawet nie bardzo można było wyjść i zobaczyć ten Iwonicz ;) Poleżałam więc, gazetek poczytałam... :)

A już całkiem w tematyce posta bywa atmosfera sanatoryjna  (Kici,kici, bądźmy...) - wszędzie chętni panowie, panie :D Opis "kurwacjusza": Panowie eleganccy, mimo deszczu, pachnący, włos pofarbowany, zapach ciągnie się na kilometr i  te oczy: rozbiegane, łypiące :P
Moja mamusia NieAmorowa jest, ale za to pociągająca mocno, młoda jeszcze, ja już w ogóle - dość niepasująca wiekiem do klimatu uzdrowiskowego :P i dopiero panowie mieli zagwozdkę, oglądali, łypali i tylko jak tu zaczepić, no jak... :P Strasznie śmiesznie to z boku wygląda ;) Rozmowa w windzie babeczek:                                        -No, psze pani, turnus mija, ja niczyja....
-Ja lepiej, bez okresu i bez adresu...(to chyba miał być żart, bo pani raczej już niedzieciowy wiek).

Ogólnie panów mniejszość, to mają "branie", a ci ładniejsi z żonami, bo strach faceta puszczać na taki grunt grząski ;) Miły pan około 60-tki dzwoni do żonki i "tiu, tiu, tiu", a za chwilę bierze i prowadza się za rączkę, obcałowuje swą "sanatoryjną połowicę"... To już u mnie niesmakiem się ostało... :/ Ale, takie życie ;)

A na koniec zaprezentuję chętnie szkatułeczki, które zrobiłam na zamówienie Gajowej naszej i za jej pozwoleństwem - przedstawiam :D

Tu kota moja się załapała ;) i na niejednej fotce będzie w tej serii :)





Tu skrzyneczka już przysposobiona przez Gajową :)


:)

Kici, kici... ;)