Kto miał kiedyś możliwość obcować z małym dzieckiem, średnio w wieku dwóch - trzech lat, ten zapewne wie, że pomysły dzieciaczki owe mają niedoścignione :D
Mój cór nie jest tutaj żadnym wyjątkiem ;) Śmiejemy się z jej tekstów, coraz to lepszych i bogacimy się w nowe do zapamiętania niemal na codzień.
Oto mała próbka objawu talentu kabaretowego mojej córci :D
Mieszkamy na trzecim piętrze, więc moja ciocia, która przychodzi do nas, żeby z Olą wyjść np. na spacer, jak już dojdzie na górę, cała jest "mokra", zima i ubrać się raczej grubo trzeba. Często oznajmia Oli: "Mówię Ci, Oleńko, cała jestem mokra, muszę na chwilę zdjąć kurtkę". I razu pewnego, kilka dni temu, Ola przed spacerem stała ubrana w drzwiach wyjściowych i akurat wracała biegiem do domu nasza 14-letnia sąsiadka. Przywitała się z małą:
-Cześć Ola!
-Ceść. Spociłaś się juz?- wypaliła moja córka :D
Sąsiadka w śmiech, ja w śmiech i pąsowość... :D
Ola wstała z popołudniowej drzemki,w piżamie i woła:
-Siiikuuu!
No to tata prowadzi Olę do WC, zdejmuje piżamkę,a Ola jęcząco:
-Tata, a majtki są???
-Nie ma,zaraz założymy...
-A pupa jest? - docieka Ola :D
No wymiękłam... :D
TV u nas często nie oglądamy, ot, jak leci coś ciekawego, ale reklam pominąć się nie da... Wiadomo też, że dzieci są na reklamy baaardzo podatne.
I Ola jak lepi z ciastoliny, to koniecznie "kościę" (kość) z danonków, konika i o dziwo...providenta... :D Provident jest to coś w kształcie bliżej nieokreślonym, często się zmieniającym. Ostatnio lepimy z tej ciastoliny i patrzę, że nie ma tego jej providenta.
Pytam:
-Ola, a providenta nie ulepiłaś?
-Oooo, nie, nie mam...
-A co to jest provident, powiesz mi?
-No, no..no jak to, no! Provident - gotówka od ręki! (hasło reklamowe)
A mnie szczęka na podłogę... ;)
Dawno temu, jak Ola jeszcze niewiele mówiła, mąż zapytał wskazując na swój pępek:
-Ola, wiesz co to?
-D**a! - rezolutnie rzecze dziecię...
I skąd ona tę d**ę wzięła... Staramy się nic takiego nigdy przy dzieciach nie mówić, jako, że są jak gąbki chłonne :D
Kiedy zapytać, jak ma na imię, odpowiada, że Siostra, że Strażak Sam, że Księżyc (z bajki o księżycu J. Brzechwy).
Tych perełek jeszcze sporo by się znalazło, ale jak dorośnie i przeczyta mamuśki bloga, będzie żądna zemsty ;)
A z moich decoupagowych poczynań, powstało to:
Szkatułka dla przyjaciółki, która sama sobie wybrała dekor, określiła kolory i na czym ma być praca wykonana. Bejcowana na mieszankę orzechowo-kasztanową, przekładki na orzech. Wieko tylko farbami, kremowa z brązem i inne mieszanki ;) Dość widoczne, "wyzywające" przetarcia i skrzypki w samym centrum :)
I jeszcze taca magnoliowa uprzejmie się prezentuje. Bejcowana na oliwkowo, spękana jednoskładnikowo kremowo-beżowa emulsja Dekoral i cieniowany odrobinę na złoto [czemu akurat na złoto?.. jakoś tak mi dziwnie przypasował ;)] motyw magnolii.
Prace skończone jakiś czas temu, ale moja hmm...systematyka w pisaniu jest porażająca :/
Obiecuję się poprawić :D
pozdrówki :)