Wyszukaj tematycznie:

5 gru 2010

Wypalanie i dekupażowanie

Witam wszystkich Was gorąco, aż lody i śniegi topnieją ;)

Ja lubię zimę,bo jestem fanką zimowych sportów, narrrrrty, sanki, tyłkoślizgi - kocham ;) Wolę taką zimę, niż pluchę albo mróz bez śniegu. Świat teraz taki piękny jest, bajkowy :) I moje dzieci się cieszą, chociaż chore bidy :( Mnie tylko zastanawia, jak to kurrrrczę możliwe, że trochę śniegu spadło i wszystko stoi... :/ Przesyłka moja wysłana kurierem w Andrzejki jeszcze nie doszła - szok and show :/ Ale - cierpliwie czekam ;)

Pisałam dawno, ale zaglądam często. Mam jednak usprawiedliwienie - choróbsko mnie zmogło tak, że od trzech tygodni kaszlę, aż pozrywane mam mięśnie międzyżebrowe (boli okrutnie, kaszleć się nie da bez świeczek w oczach, oddychać...ehh..), wybrałam dwa antybiotyki i inne cuda, bo zapalenie oskrzeli było, czy jest jeszcze..nie wiem, bo kaszlę dalej. Do tego jeszcze wyjazd męża, dzieci chore i ręce opadają ;)

A tym razem pokażę Wam prackę łączoną - wypalanie w drewnie i decoupage :) Efekt zadowalający, na tyle, że pracy owej już nie mam na stanie ;)



 A to obrazek wypalony przez Małża mego, narzędzie pracy to jedynie rozgrzany do białości pirograf. Jestem nim niezmiennie od kilku tygodni zafascynowana :)


27 paź 2010

Decoupage z ręki do ręki :) -Apandanko (i nie tylko), oceń(cie) ;)

Kiedyś zakupiłam okazyjnie od Izabeli - Apandany pudełeczka drewniane, jedyne w swoim rodzaju. I przyszedł na nie czas :) A dokładniej wena i zdecydowanie. Bo wiedziałam, że więcej takich pudełeczek mieć nie będę za szybko :) I pewnego dnia pomysł sfermentował, zakorkowałam w głowie, co by nie uciekł chyżo i popełniłam :)

Iza chciała zobaczyć, cóż z tych pudełeczek powstanie i teraz - mam nadzieję, że nie zawiodłam oczekiwań :)

Komenda pada zatem: PREZENTUJ(cie) SIĘ! :)



 





8 paź 2010

Tadaaam!

Jakoś ostatnio nie składało mi się, aby coś napisać, ale nie znaczy to, że nie działam ;)

Dzięki wielkie wszystkim za pomoc przy mojej Zagwozdce :)

A teraz zaprezentuję Wam efekt głowienia się:






Mnie podoba się jej "ulepszenie", chociaż sam wypalony kotek też miał dla mnie niewątpliwy urok. I dlatego tak biłam się z myślami :)

14 wrz 2010

MAM ZAGWOZDKĘ - POMÓŻCIE!!!

Mąż mój naszkicował i wypalił w drewnie śliczne śpiące koteczki, jednego na deseczce ze sklejki, a dwa kolejne na skrzyni. Skrzynka jest do wykonania "za zaraz", ale mamy problem :(

Nie możemy się zdecydować, jak ją wykończyć... Co już ustalimy, że ma być już jakaś konkretna wersja, to zmieniamy zdanie...

Cały czas zastanawialiśmy się nad kolorami skrzyni, koteczka, czy pastelowe, czy żywe kolory, skrzynię na całości mieliśmy po ew. malowaniu przecierać, żeby była tylko lekko podkolorowana. Ale wczoraj synek miał pierwsze urodziny, zatem byli goście ;) I ktoś podpowiedział, żeby skrzynię w stanie surowym zalakierować i już. I zgłupieliśmy...

Dlatego proszę - spójrzcie na prace i podpowiedzcie może coś, bo czas nas goni, a my w proszku!
POMÓŻCIE :)

Zamieszczam zdjęcia koteczków, "obaczcie" co jak wygląda i piszcie, piszcie i jeszcze raz piszcie w komentarzach - co tu robić :)

A może całość polakierować, a do lakieru tego dodać ciut bejcy, żeby było drewno w lekko innym kolorku?

I widzicie? Znów kombinuję...




  


 


7 wrz 2010

Niegrzeczne róże.

Mój mąż odebrał od pewnej pani, która ma klimaciarską herbaciarnię, takie oto zamówienie:
szkatułka z elementami ciemnego drewna, a na niej róże,tylko koniecznie takie niegrzeczne :)

I tak siedzieliśmy, kombinowaliśmy i szukaliśmy. Aż gdzieś znalazłam do wydruku całkiem fajne takie niegrzeczności i Małż zaczął tworzyć szkatułkę. Wydruki są laserowe, bo przenoszone były przez ArtMedium. Trochę bejcy kasztanowej (chyba;) ), akrylu, niegrzecznych różyczek i ArtMedium, patyny olejnej i lakieru - efekt? Same i sami (czasem i męska część chyba lubi podglądać... różnego rodzaju wytwory artystyczne) oceńcie :)







30 sie 2010

Wiosenna retrospekcja.

Kwiat wiśni kojarzy mi się z wiosną lub...Japonią oraz bardzo udanymi serwetkami ;)
Wdzięczne i trafiające w gust prace można za pomocą kwiatu tegoż wyczarować i jest to lubiany motyw :) Przypadł do gustu mojej przyjaciółce i tak powstało kilka pracek... ;)
Przedstawiam część drugą i ostatnią kompletu dla przyjaciółki mamy :) a w międzyczasie wytwarzam kolejne wytworki :) które będę obwieszczać na bieżąco :)
Ogólnie na brak weny narzekać nie mogę, muza zagościła, jednak na brak czasu pomarudzę chętnie...
Nie mniej jednak, ile mogę zrobić - robię :)







20 sie 2010

Kompletnie w odsłonie pierwszej!

Nie mam czasu, na nic, dosłownie. Tylko przeglądam Wasze blogi i robię coś dalej. Decou pali mi się w rękach, razem z małżem mym, jakoś wiatr w żagle złapaliśmy, zamówienia się posypały i tylko obfocić zdążę i na kompa zrzucić. Zatem - zaczynajmy - coś Wam pokażę :)

Jakiś czas temu dostałam zlecenie na komplet decoupage'owy dla mamy mojej przyjaciółki, po kolei, na różne okazje - Dzień Mamy, imieniny, urodziny :) I tak powstał właśnie komplecik z kwiatem wiśni ;)
Przyjaciółka moja ukochała sobie z mamą ten motyw, spękania jednoskładnikowe, reliefy oraz ciemny kolor bejcy :)

Zatem zabrałam się do dzieła (dawno to już było, przedmioty stoją już dawno w domku właścicielki ;) ). Ciemne, mieszane bejce z kasztana, redwood'a oraz kalwadosa (mam sporo bejc, ale nie wiem czemu, zawsze muszę mieszać, choć ociupinę - taki konik chyba mój ;) ). Tło to emalia akrylowa kremowo-beżowa oraz krak ;) i wisienki (kwiat oczywiście ;D ). Cieniowane przez męża mojego zdolnego patyną olejną, którą sobie ukochaliśmy straszelnie. I relief z użyciem masy szpachlowej, też przecierany patyną :) I takiż to motyw przewodni kompletu :)

A z news'ów wartych świeczki, jak najbardziej, jest to, iż mąż mój wygrzebał jakiś czas temu jakieś tam informacje o pirografii w drewnie i się facet zafascynował. Postanowiliśmy więc zainwestować w takie urządzonko:


Jest nieprzeciętnie fajny, gorrrrący i ponętny :) oraz wenotwórczy :) wszystko chciałoby się spirografować ;D
Niedługo zaprezentuję dzieła popełnione, a są według mnie bardzo ciekawe :) Wypala głównie mój małż, ja tylko się pobawiłam chwilę, ale ta bestia dobra się w tym robi ;)

A komplet zaczynam prezentować od herbaciarki z naturalnym sosnowym, nielakierowanym środkiem, aby móc trzymać w tym herbaty sypane :) oczywiście CDN ;)







2 sie 2010

KICI, KICI - bądźmy nieprzyzwoici! ;)

Niedawno właśnie gdzieś zobaczyłam ten tekst, którym tak soczyście utytułowałam wpis i nie mogłam się powstrzymać, aby go nie użyć :D
A że ogólnie wpis i koci lekko i o nieprzyzwoitości będzie, zatem pasuje niemal idealnie :D

Z wakacyjnych wypraw - byłam z rodzinką odpocząć dni kilka pod gruszą u babci Małża mego - koło malowniczego Janowca i Puław, z rodzinką naszą całą :) A następnie wyprawiłam się jednodobowo do Iwonicza Zdroju! :D 250km od mojego Lublina :)  (w jedną stronę busem jechałam - busiarze jeżdżą nieprzyzwoicie szybko i jak z ziemniakami, a przecież nawet ziemniakom jakaś cześć się należy :P ) A pojechałam w celu odebrania rodzicielki mej z sanatorium :D Przyjechałam po 12:00 jednego popołudnia, a następnego dnia przyjechał do nas Małż i zabrał nas siamochodem do domku :) Dodam tylko, że miałam odpocząć, odsapnąć za radą męża i w sumie tak się stało - tak lało, że nawet nie bardzo można było wyjść i zobaczyć ten Iwonicz ;) Poleżałam więc, gazetek poczytałam... :)

A już całkiem w tematyce posta bywa atmosfera sanatoryjna  (Kici,kici, bądźmy...) - wszędzie chętni panowie, panie :D Opis "kurwacjusza": Panowie eleganccy, mimo deszczu, pachnący, włos pofarbowany, zapach ciągnie się na kilometr i  te oczy: rozbiegane, łypiące :P
Moja mamusia NieAmorowa jest, ale za to pociągająca mocno, młoda jeszcze, ja już w ogóle - dość niepasująca wiekiem do klimatu uzdrowiskowego :P i dopiero panowie mieli zagwozdkę, oglądali, łypali i tylko jak tu zaczepić, no jak... :P Strasznie śmiesznie to z boku wygląda ;) Rozmowa w windzie babeczek:                                        -No, psze pani, turnus mija, ja niczyja....
-Ja lepiej, bez okresu i bez adresu...(to chyba miał być żart, bo pani raczej już niedzieciowy wiek).

Ogólnie panów mniejszość, to mają "branie", a ci ładniejsi z żonami, bo strach faceta puszczać na taki grunt grząski ;) Miły pan około 60-tki dzwoni do żonki i "tiu, tiu, tiu", a za chwilę bierze i prowadza się za rączkę, obcałowuje swą "sanatoryjną połowicę"... To już u mnie niesmakiem się ostało... :/ Ale, takie życie ;)

A na koniec zaprezentuję chętnie szkatułeczki, które zrobiłam na zamówienie Gajowej naszej i za jej pozwoleństwem - przedstawiam :D

Tu kota moja się załapała ;) i na niejednej fotce będzie w tej serii :)





Tu skrzyneczka już przysposobiona przez Gajową :)


:)

Kici, kici... ;)

19 lip 2010

...jak pies z kotem... ;)


Jak obiecałam - tako czynię :)


Wpis co prawda po dwu tygodniach, ale to już sukces :)

Po prostu mózg i reszta szanownych narządów zaczęło mi normalniej pracować, kiedy się trochę ochłodziło. Szkoda tylko, że owo ochłodzenie nadejście swe uskuteczniło, kiedy byłam nad jeziorkiem ;) ale miałam już wracać, więc się bardzo nie skarżę. W każdym razie - lato zaserwowało nam prawdziwy żar tropików :D tylko w mieście najzwyczajniej w świecie, ciężko się ten żar znosi. Sąsiedzi patrzą jak na inną, bo z dziećmi na dwór po 20. wychodziłam, ale niestety, dopiero wtedy wyjście miało jakiś sens...

A tytuł wpisu dotyczy bezpośrednio pracy, jaką wykonałam dla przyjaciela na Dzień Matki. Dla jego mamy, rzecz jasna :D

I szczerze przyznam - z autopsji, że pies z kotem wcale źle żyć nie muszą, ba! - mogą wobec siebie pozostawać w stosunkach obojętnych, a nawet się lubić :) Tak było u mojej mamy, gdzie zawsze żyje ze sobą w różnej komitywie troszkę futrzaczków i sierściuszków :D i tak między nami mówiąc, to prędzej koty między sobą drą koty, niż z psem :)
Ja u siebie mam tylko jednego koteczka, bo świnka morska jakiś czas temu przeszła przez Tęczowy Most...
Ale i tak czuję, jakbym miała dwa zwierzątka w jednym, bo ta moja Zosia to taka psia troszkę. Liże, w oczy patrzy, dużo "gada", chodzi za mną wszędzie i waruje, gdzie ja - tam ona ;) Kiepsko tylko z wyjazdami, bo jak opiekę nad nią przejmują rodziciele moi - nie je, nie pije i nie załatwia się z tęsknoty :/ także wyjazd to dwa dni z górą, bo ta biedota tęskni... A mówią, że koty do miejsc tylko się przywiązują. Nie wiem - może wyjątek zasadę potwierdza. Ona nawet jak wszyscy z domu wychodzą choć na chwilę, ma już smutne oczy i się w chwilę osowiała robi. Ale za to radość jest, jak wracamy nieziemska :D Taki to kot mój.

Psio - kocia szkatułko - prezentuj się!





A tutaj łapie się nawet moja kota :)



Z miną co prawda niezbyt ciekawą ;)



1 lip 2010

Ale JAJA! To już po Wielkanocy?! ;)

Witam, witam! I o zdrowie pytam!
A pytam, bo ciekawa jestem :)

Biję się w piersi (byle nie za mocno, bo matką karmiącą jestem i rozumiecie... ;) ), że tak długo nie pisałam. ale za to regularnie podczytuję blogowiczki, podziwiam prace, szczęki często muszę po podłodze szukać, jak mi opadnie z zachwytu ;)

Ogólnie - szlag by trafił moją niesystematyczność, nieuporządkowanie i inne! Bo decoupage uprawiam z zamiłowaniem cały czas, wykonane rzeczy - co zrobię, to i obfocę. A nie umieszczam! Bo: a to zdjęć nie zgrałam, a to jeszcze nie zrobiłam, a to co innego...
A teraz uparłam się, że zamieszczę pisanki i dopiero po nich będę pokazywała moje i kooperacyjne z mężem dalsze pracki. Insza inszość, że Wielkanoc już dawno za nami, o pisankach każdy zapomniał, bo dawno dekoracje schował, a mnie się umaniło pokazać, co żem uczynił! ("żem uczynił",a nie "uczyniła" - bom człowiek jest, ale żeńskiego rodzaju;) )
Pisanki robiłam pierwszy raz w życiu i robiłam sama, no prawie...kilka mi mąż podrzucił pomysłów, trzy zrobił sam :) I spora większość ogólu ma nowych właścicieli :)
Były to po prostu gęsie wydmuszki, primerowane, malowane akrylem, czasem metalicznym, czasem z dodatkiem perłowego medium. I serwetki :) i cieniowanie :) i tasiemki, czy rafie i...jestem zadowolona z moich poczynań :)

A teraz prezentacjum i obiecanka: BĘDĘ ROBIĆ WPISY! REGULARNIEJ :D

Te wykonałam sama :)


Tą z lewej zrobił mój mąż zdolny - narysował te koty ołówkiem :)




A to technika własna z użyciem Glas-Effekt Gel ;)



I ostatnie zbiorowisko różności na koniec :)



Dziękuję za uwagę! :):)

I do następnego, SZYBKIEGO z mojej strony napisania:)

24 mar 2010

** Cud natury **

Matka natura chyba oprzytomniała wraz z datą  nadejścia kalendarzowej Wiosny i dogadała się z Zimą, że mimo, że była piękna (jakiej dawno moje stęsknione śniegu serce i oczy narciarza nie widziały), to należy jednak odejść z honorem i dać szansę Wiośnie.
Zimę, jeśli jest prawdziwa, jak ta ubiegłoroczno-tegoroczna, uwielbiam, ale kiedy natura budzi się do życia, to dla biologa jest cud wart wielu obserwacji :D
Wielkie śniegi po kolana dały mi się jednak też we znaki, bo mam malutkiego, półrocznego synka i jestem fanka spacerów i uodparniania, więc takowe były odbywane, tylko, że musiałam wózek pchać rękami i brzuchem naraz, a i tak ciężko było jechać,a właściwie... brnąć :D I gdyby nie duże, pompowane koła wózka,to chyba bym musiała nosić Kubusia na rękach na dworze. Jednak jego waga by mi to skutecznie uniemożliwiała ;)

Co tu dużo pisać - jest super ;) Nie trzeba się ogacać, ubierać dzieci godzinami i tak dalej :) Ciepełko, słoneczko i tylko czekam na pączki, pędy, listki, kwiatuszki i inne wiosenne atrakcje ;)

A skoro już o wiośnie mowa, to zrobiłam z mężem po społu komplecik wiosenny :) Kwiat wiśni urodziwym Ci mnie jest i mąż mój chciał koniecznie go skrzętnie wykorzystać :D
I wykorzystał do...ohohoooo: tacy, kieliszków na jajeczka, serwetniczki, podkładek pod kubeczki i deseczki na kalendarz.
Ogólnie każda praca na podstawie ten samej :) Czyli bejcowane na orzech pomieszany z kalwadosem. Na crackle country położona farba kremowo-beżowa, a potem motyw kwiatu wiśni :) Wykończone wszystko patyną i lakierem błyszczącym :)


 



Mnie się efekt podoba bardzo, zdjęcia nie oddają w pełni uroku kompletu, bo chyba fotograf ze mnie marny... ;)

Za niedługo pokażę dalsze poczynania moje :) Tylko poczynię je do końca :D

12 mar 2010

ROMANTYCZNA GALERIA zaprasza na CANDY :)

Kochani moi :)

Otóż Agnieszka organizuje zagadkowe candy, gdzie do rozlosowania ma dekorowane przez siebie pisanki - palce lizać :D
Próbuję sił swych, a szczęście - I hope - mi dopisze :)

A oto fotka candy'owych jajusków:


21 lut 2010

** Candy **

Kreatywnie.com zaprasza na Candy, gdzie kusi trzymiesięcznym darmowym dostępem do Magazynu i szablonem z Hiszpanii :D

 

Może ktoś jeszcze? :)